piątek, 6 grudnia 2013

Zapowiadany test

Ostatnio, dzięki  uprzejmości portalu projektwyprawka.com i firmy Igraszka S.C. dostałyśmy z mniejszą M do wypróbowania/ przetestowania kołnierz do pływania BabySwimmer. Szczegóły dotyczące produktu można znaleźć tutaj i tutaj nie będę tego przepisywać kolejny raz.
Ja chciałabym się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami dotyczącymi użytkowania tego przedmiotu.
Otóż...
Z pewnością jest to jeden z ciekawszych gadżetów dla małych dzieci, a już na pewno jeden z bardziej interesujących sprzętów do pływania dla maluszków.


Zacznę od tego co mi się spodobało:
- sam POMYSŁ mi się bardzo spodobał. Jesteśmy akurat na etapie kiedy mała M jeszcze nie siedzi, ale już nie leży. W kąpieli najchętniej by usiadła, ale jeszcze tego nie potrafi, posadzona przechyla się na boki, a kiedy ją kładę jest niezadowolona. No bo co tu robić? Do tego wanienka robi się dla niej za mała. No, a kąpiel w dorosłej wannie? Do tego ja nie dorosłam. No bo jak mam ją podtrzymywać? Schylona? Obawiam się, że mogę już nie wstać. No to może na kolanach? Kto uważa tą pozycję za komfortową to sam nie próbował. No i z odpowiedzią przyszło to kółeczko, no w samą porę. To musiał być znak. A do tego wszystkiego już nas widzę na basenie.
- WYKONANIE. Przemyślane w każdym calu pod względem bezpieczeństwa. Obwód wokół szyi odpowiedni żeby główka dziecka się nie wysunęła, ale też nie za ciasny, żeby nie uwierać lub co gorsza, nie dusić. Przy szyi wykończenie gładkie, bez wystających elementów, które mogły by drapać albo uciskać. Dodatkowo kółeczko zapinane na dwa mocne rzepy, ale zrobione "z głową" z tyłu, żeby dziecko (szczególnie starsze) nie odpięło się samo.
- BEZPIECZEŃSTWO. Jak już pisałam wyżej dziecko samo się z kółeczka nie wydostanie. Na początku nie dowierzałam temu i asekurowałam małą, ale z czasem obie się do tematu przekonałyśmy.
- FRAJDA. No i tu można by pisać wiele. Mała M machała radośnie rączkami i nóżkami. Obracała się z plecków na brzuszek i odwrotnie. My testowaliśmy nasze kółeczko w wannie, ale myślę, że na basenie sprawdzi się podobnie.

Ale przyszedł czas na to co mi się nie podobało, bo przecież nie może być całkiem różowo. Tego nie ma na szczęście za dużo. I tak:
- EKONOMIA użytkowania. Żeby dziecko mogło się swobodnie poruszać trzeba nalać pełną wannę wody. I tu pojawia się problem. Pełna wanna razy 365 dni w roku daje duuużo przelanej wody. A co za tym idzie większe rachunki. Kto by dobrowolnie na to poszedł?
- WYGODA ZAKŁADANIA. Pojawił się problem jak jedna osoba ma to założyć małej skoro ta samodzielnie nie usiądzie. Tu przyda się pomoc drugiej osoby. A co jeśli mama lub tata są sami w domu z maleństwem? Zapraszać sąsiadkę żeby założyła dziecku kołnierzyk do kąpieli, a później go zdjęła? Można to robić na leżąco, kiedy dziecko położymy na brzuszek, ale co z mniejszymi dziećmi, które nie utrzymają główki w górze. No to jest kwestia do rozważenia.
- HIGIENA dziecka. Wprawdzie maluszka można całego umyć. Przy odrobinie chęci i wprawy szyję też można umyć sięgając pod kołnierz. Natomiast pojawia się problem z umyciem włosów. O ile buźkę można umyć, bo te kilka kropel wody, które z niej spadnie na kołnierz nie będzie się wlewało do buzi, o tyle umycie włosów to już kłopot. Jeśli dziecko, jak moja mniejsza M, praktycznie tych włosów nie ma to można myjką umyć główkę tak jak resztę ciała. Ale co z tymi, które mają bujne czuprynki? Tu już trzeba by pianę spłukać, a wszystko wleci do kołnierza i będzie się w nim zatrzymywało przy buźce.

No i to tyle. Jeszcze taka uwaga nie będąca ani wadą ani zaletą. Raczej spostrzeżeniem. Do kąpieli lepiej używać nie pieniących się płynów, gdyż jak dziecko się porusza piana z powierzchni wody przedostaje się między szyję, a kołnierz i wchodzi w uszy. Taka mała niedogodność.

Ogólnie jestem z kółeczka bardzo zadowolona i chętnie będziemy go używać. Na pewno w wannie dopóki mała nie będzie pewnie siedzieć (choć nie codziennie), a później na basenach, kąpieliskach i w basenie ogrodowym latem. 

W kwestii porównania tego produktu z alternatywnymi rozwiązaniami interesowało mnie kiedyś również kółko do pływania firmy Jane
ale względem BabySwimmer to ma więcej wad.
I tak:
- CENA. Jane jest znacznie droższe od Baby Swimmer.
- SWOBODA RUCHÓW dziecka. W Jane maluszek jest połączony z mamą (lub tatą) i nie może swobodne pływać.
- ZANURZENIE. Baby Swimmer pozwala się dziecku zanurzyć w całości (poza głową rzecz jasna), dzieki czemu maluszkowi nie jest zmino (no własnie zpaomniała o tym wspomnieć w zaletach), a w Jane pływa w wodzie tylko do pasa.
- TYLKO BASEN. No właśnie to chyba najważniejsze, kółka Jane używać można tylko na basenie, względnie kąpielisku.

A no i jeszcze jedno mi się przypomniało. M nie mogła wziąć łapek do buzi, ani żadnej zabawki prze ten kołnierz. Ale to nie była jakaś duża wada, była zafascynowana samą możliwością swobodnego pływania.


A gdyby kogoś interesował zakup kółeczka Baby Swimmer, można szukać tutaj i tutaj. Przy czym proszę zwrócić uwagę (jeśli ktoś nie czytał informacji od producenta), że kółko występuje w dwóch rozmiarach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz