poniedziałek, 16 grudnia 2013

Trzymajcie kciuki

Byliśmy u lekarza POZ. Zmienił antybiotyk dając końską dawkę i czekamy do środy na efekty. Dodatkowo zlecił badania z krwi. No i tu już pojawił się problem, bo o ile Panie pielęgniarki rewelacyjnie poradziły sobie z pobraniem krwi u starszej M (niedawno robiłyśmy badania) o tyle u małej już był problem. Pani kłuła i kłuła, malutka płakała w niebogłosy, a matce serce pękało. No i w końcu matka nie wytrzymała i pytam, czy można z innego miejsca spróbować. Po urodzeniu mała miała wenflon zakładany w szpitalu w nadgarstku, tam żyłki widać, więc zaproponowałam, że może tam się uda. Pani nie była przekonana i postanowiła pobrać z palca. No to się sprawdza, jak badań jest niedużo (tylko morfologia), ale my jeszcze CRP mieliśmy do zrobienia, więc Pani znowu męczyła małą bo musiała nakapać sporo. No, ale jakoś szło. Wtedy lekarz zszedł z góry bo albo mu się przypomniało, albo gdzieś przeczytał, że w tym przypadku to dobrze by było jeszcze l-amylazę zrobić. No i na tyle był przejęty przypadkiem, że osobiście zszedł na dół dołożyć badanie (zamiast zadzwonić). I znów Pani musiała więcej kapać. Tak wyciągnęła wszystko, że już kapać nie chciało. Nawet nie trzeba było na koniec wycierać bo posucha była.
No i teraz czekamy na wyniki do jutra, a na efekty podawania antybiotyku do środy. Jeśli nie będzie poprawy to skierowanie na oddział dziecięcy O ZGROZO.
No i stąd tytuł TRZYMAJCIE KCIUKI, niech będzie poprawa. Niech to moje małe biedactwo wyzdrowieje i znów się uśmiecha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz