niedziela, 30 marca 2014

Krótka historia pewnej dziewczynki cz 4

Pamiętacie Krótką historię pewnej dziewczynki? Pisałam o niej tutaj i w kilku kolejnych postach. Otóż ma ona ciąg dalszy. Po ciężkiej chorobie malutka długo wracała do siebie, a osłabienie w czasie choroby i po  niej nie pozostało bez echa.
Na początku marca byłam z małą na szczepieniu, które zalegało nam od początku grudnia, czyli od czasu kiedy mała zaczęła chorować. Wspomniałam lekarzowi, że mała nie siada jeszcze za dobrze, a podniesiona do pionu w ogóle nie opiera się na nogach. Lekarz zbadał i stwierdził, że faktycznie nie reaguje prawidłowo. Dał skierowanie na rehabilitację. W ośrodku rehabilitacyjnym dla dzieci termin był dopiero na koniec lipca więc trzeba było wrócić do lekarza po dopisek Pilne na skierowaniu. Po uzupełnieniu do lekarza z ośrodka trafiłyśmy jeszcze w tym samym tygodniu. W ośrodku przyjmuje neurolog dziecięcy więc lepiej być nie mogło. Ten po opowiedzeniu z czym przychodzimy na początek stwierdził, że na to wszystko ma jeszcze czas, ale po opowiedzeniu całej historii i badaniu określił obniżone napięcie mięśniowe nóg i ogólnie nie zdawanie sobie sprawy z posiadania nóg i sposobów ich używania przez dziecko. Zalecił ćwiczenia. które zaczęłyśmy już kilka dni później. Pani rehabilitantka (młoda dziewczyna) oceniła, że poza obniżonym napięciem mięśniowym jest jeszcze nieprawidłowe ułożenie miednicy (powodujące nadmierną lordozę), zbyt dużą kifozę i za słabe mięśnie brzucha. Najlepsze w tym przypadku są ćwiczenia metodą vojty. No dobra będziemy ćwiczyć. Ale każdy kto choć raz widział dziecko ćwiczące tą metodą wie ile nerwów to kosztuje. Ja nie zdawałam sobie sprawy. Otóż przez cały czas ćwiczeń (u nas około godziny) dziecko płacze. Malutka patrzy na mnie błagalnym wzrokiem, wyciąga łapki prosząc żebym ją stamtąd zabrała. Nie wiem ile spotkań jeszcze wytrzymam psychicznie. Tym bardziej, że za każdym razem jest gorzej. Teraz już jest płacz jak tylko wchodzimy do gabinetu. Dzieci poznają miejsca i osoby, z czasem kojarzą je z nieprzyjemnymi doznaniami.
No i cóż mi po zapewnieniach, że mała nie cierpi, że jej to nie boli? Kiedy to tak boli mnie :(

sobota, 29 marca 2014

Wielorazówki cz. 3

Tym razem nie w piątek, bo czas jakoś mi za szybko uciekł, ale o pieluszkach. W tej części serii o pieluszkach formowankach. Są to pieluszki uformowane w kształcie pampersa, co ułatwia ich zakładanie. Wykonane mogą być ze wszystkiego. I tak z: froty bawełnianej, froty bambusowej, konopii, weluru, flaneli, bawełny gładkiej, mikrofibry, i pewnie jeszcze wielu innych materiałów, o których w tym momencie nie pomyślałam. Zapinane natomiast mogą być na napki, rzepy, klamerką snappi lub funkcjonować zupełnie bez zapinania.
Poza tym mogą mieć dodatkowy wkład wszyty do środka, doszyty wewnątrz pieluszki  z jednej strony (można rozłożyć pieluszkę i wkład podczas suszenia co przyśpiesza schnięcie), dopinany (na rzep, napy a nawet haftki), wkładany do przygotowanej kieszonki lub wkładany "luzem" w pieluszkę albo wszystkie wersje razem (wszyty, wkładany, dopinany).
Ich zaletą jest łatwość zakładania i chłonność jednak należy wziąć pod uwagę, że są "większe" od samych wkładów w otulaczu, powiększają pupkę dziecka i nieco (w zależności od wielkości i grubości formowanki) krępują ruchy maluszka. Poza tym zwiększona chłonność na dzień nie zawsze jest plusem, bo pieluszkę trzeba wymieniać dość często niezależnie od jej stopnia "zalania", więc może się zdarzyć, że będziemy zmieniać pieluszkę na wpół suchą, a czas jej schnięcia po praniu jest zdecydowanie dłuższy od czasu schnięcia samych wkładów. No i należy pamiętać o najważniejszym. Taka pieluszka wymaga nieprzemakalnego otulacza na zewnątrz gdyż sama w sobie nie chroni ubranek dziecka przed zamoczeniem.
Takie pieluszki polecane są głównie na noc lub na dłuższe spacery, albo ze względu na przewiewność na lato bez dodatkowego otulacza i ubranek zna zewnątrz. Pupka dziecka jest wtedy dobrze wentylowana, należy jednak pamiętać o częstszych zmianach, gdyż przemoczeniu mogą ulec nie tylko ubranka, ale też meble na których zasiądzie nasz szkrab.
Dodatkową zaletą takich pieluszek jest fakt, że można samemu uszyć taką praktycznie ze wszystkiego. A taka dodatkowo wykończona od wewnątrz polarkiem będzie dawała dziecku uczucie suchości (szczególnie polecana na noc).
Przy wyborze takiej pieluszki należy wziąć pod uwagę to na jakie okazje ma ona być używana. Czyli czy ma być niezawodną superchłonną formowanką na noc (wtedy musi być z bardziej chłonnych materiałów typu bambus i powinna być nieco grubsza), czy też szukamy cieńszej wersji na dzień (wtedy może być z dowolnego materiału, szybciej schnącego od bambusa i bardziej miękkiego od konopii). W zależności też od przeznaczenia należy zwrócić uwagę na szerokość w kroku, gdyż szersze formowanki będą bardziej krępowały dziecko i powodowały nienaturalne ułożenie nóżek, takie wersje są bardziej wskazane na noc kiedy malec nie ćwiczy swoich możliwości ruchowych.

Część mojego zbioru formowanek (kilka jak zwykle w praniu)

Własnoręcznie przeze mnie uszyte formowanki

Kupione gotowe formowanki

Formowanka Tots Bots bambusowa z dopinanym wkładem na napy

Formowanka Baby Kiks konopna z wkładem umieszczanym w kieszonce wewnątrz pieluszki


Formowanka Tots Bots bamboozle bambusowa z długim wkładem (tzw. jęzorem) przyszytym z jednej strony

"Moja" formowanka z froty bawełnianej z wkładem wszytym do środka. Nie wymaga dodatkowego wkładu na dzień, ale dłużej schnie.


Zapięta na klamerkę snappi

Na wzór powyższych "kupnych" formowanek uszyta przeze mnie formowanka. Z zewnątrz frota bawełniana wewnątrz flanela. Zapinana na snappi albo pod otulacz bez zapięcia (wtedy otulacz trzyma wszystko na miejscu).

Wkłady w powyższej formowance. Przyszyte z jednej strony dzięki czemu można ją rozłożyć do suszenia. Jeden z wkładów wykończony polarem daje małej pupie uczucie suchości (można zdecydować który z wkładów ma być przy pupie i w ten sposób wybrać czy dziecko ma czuć mokro czy też nie).
Wewnątrz wszyty cienki wkład chłonny i dodatkowo kieszonka umożliwiająca dołożenie wkładu i stworzenie wersji jeszcze bardziej chłonnej.
Kolejna z uszytych przeze mnie. Ta zapinana na rzepy. Całość z welurku. Ciepłe i miłe dla skórki.

Również dwa wkłady z możliwością ich rozłożenia do suszenia i również jeden z wkładów wykończony polarkiem.

Kieszonka na włożenie dodatkowego wkładu.

Pod jednym z wkładów tzw. ślepy rzep. Przy szyciu pieluszki zapinanej na rzepy należy pamiętać o wszyciu miękkiej części rzepa w celu zapinania haczyków na czas prania.

U mnie ślepy rzep schowany pod wkładem przyszytym od strony plecków.
A następnym razem o otulaczach i w międzyczasie Krótka historia pewnej dziewczynki - kolejna część. Pamiętacie tą serię? Odsyłam tutaj :)

piątek, 21 marca 2014

Wielorazówki cz. 2

No i nadeszła kolejna część piątku z pieluchą.
Dzisiaj będzie o Itti Bitti. To pieluszki typu SIO (Snap In One) czyli taka, która jest otulaczem z wpinanymi na napy wkładami. Producent oferuje wkłady bambusowe z warstwą sucho od pupy dla komfortu małej pupci. Na zewnątrz pieluszki jest nieprzemakalny a zarazem oddychający PUL minkee
Na rynku dostępne są dwie opcje Itti Bitti. Pierwsza z nich bitti d'lish (producent zadbał tutaj o złamanie języka użytkownikowi) jest pieluszką rozmiarową (czyli S, M lub L), druga natomiast Bitti Tutto (tutto to po włosku wszystko) to OS (One Size), czyli taka, która posłuży na cały okres pieluszkowania.

Zdjęcia Bitti Tutto oraz wkładów do niej pojawią się jak owa wróci z prania.
 
Jakie są zalety i wady obu typów?
Przede wszystkim system SIO pozwala (podobnie jak w opisanych poprzednio CP) na wymianę samych wkładów w przypadku mniejszego zmoczenia lub zabrudzenia i użycie otulacza ponownie z wkładem lub tetrą. Wkłady IB ponadto są bardzo chłonne, gdyż zrobione są z bambusa, a ponadto przyjemne dla pupy (dające uczucie suchości). Dodatkowo żeby wkłady się nie przesuwały Itti Bitti wyposażone są w napy, a dodatkowym atutem są kolory tych nap. Dzięki nim z łatwością można ustalić co gdzie należy wpiąć. Poza tym wkładów do pranie nie trzeba odpinać z otulacza. Można całość wrzucić do pralki, a wewnątrz same się "porozkładają".



Podstawowa wersja pieluszki wyposażona jest w dwa wkłady, prostokątny, składany na trzy (po rozłożeniu szybciej schnie) i klepsydrowy na wierzch wykończony warstwą dającą uczucie suchości. Dodatkowo pod klepsydrowy wpiąć można mały trzeci wkład poprawiający chłonność.



Obie pieluszki (d'lish i tutto) mają bardzo zgrabny krój. Nie tworzą efektu wielkiej pupy i są wąskie w kroku, nie krępując ruchów maleństwa. Są na tyle zgrabne, że nie wymagają większego ubranka niż w przypadku jednorazówek. Nie raz można się jednak spotkać z ostrzeżeniem, iż IB mają tzw "niski stan" i jeśli waga dziecka znajduje się na granicy dwu rozmiarów pieluszek należy wybrać tę większą. Dotyczy to oczywiście pieluszek d'lish. My aktualnie mamy jedną M i dwie L. Oba rozmiary pasują na M, ale już nie długo.

Czym się różnią oba modele? Pieluszka rozmiarowa lepiej daje się dopasowywać, natomiast tutto nie wymaga kupowania coraz większych rozmiarów. Trzeba rozważyć co jest dla nas istotniejsze. Na pewno dopasowanie tutto dla noworodka będzie stanowiło ogromny problem, natomiast już dla starszego powinno pójść dużo łatwiej. Ponadto jednocześnie wadą i zaletą są wkłady w tutto. W tej wersji dostępne są trzy wkłady, ale wersji ich wpinania jest tyle, że nie wiem czy to ogarnę zanim młoda się odpieluchuje. Dla jednych to wada bo trzeba przyswoić ogrom możliwości (i przećwiczyć, czyli chyba za każdym razem gdy je zapinamy robić to inaczej), dla innych zaleta bo można znaleźć opcję najwygodniejszą dla płci i wieku maleństwa. Dodam jeszcze, że wkłady tutto i d'lish pasują zarówno do jednej jak i drugiej pieluszki. To duży plus bo otulacz jednego modelu nie musi czekać na wyschnięcie konkretnych wkładów.
My mamy łącznie 4 pieluszki IB (dwie rozm L, jedną M i jedną tutto - aktualnie w praniu). Urzekł mnie materiał minkee i to jak zgrabna jest sama pieluszka. Podoba mi się też to, że faktycznie wnętrze otulacza nie zamaka przy każdym siknięciu i nie wymaga wymiany całości za każdym razem.
Co mi się nie podoba? Cena. Koszt nowej pieluszki waha się od 50zł do nawet 99zł za sztukę (przy czym dolna granica dotyczy raczej d'lish a górna tutto, która wystarcza na cały okres pieluszkowania). Nie jest to koszt tak powalający jak w przypadku CP gdyż swoją całkiem nową sztukę można mieć już od 50zł (co w przypadku wielorazówek z górnej półki nie jest wygórowaną ceną). Główna wadą jest czas schnięcia wkładów (oj schną one długo, szczególnie ten prostokątny) i nietrwałość samych wkładów, szczególnie przy napach. Jak na cenę jaką przychodzi nam zapłacić za, wydawałoby się, niezłą pieluszkę trwałość jest mocno rozczarowująca. I sprawa nie dotyczy tylko wersji tańszej, rozmiarowej, której używamy tylko przez pewien okres pieluchowania, ale również wersji tutto, która powinna nam służyć prze co najmniej dwa lata (w może nawet przy kolejnym dziecku). Takie są przecież założenia przy użytkowaniu wielo.
No i o ile można coś poradzić na czas schnięcia wkładów, bo można suszyć je na grzejniku, na słonku lub też mieć większą ilość wkładów niż otulaczy, o tyle na ich wytrzymałość raczej wpływu nie mamy. A może znacie jakiś sposób, żeby lepiej chronić swoje wkłady IB? Może jakiś sposób prania albo suszenia ma na to wpływ? 
Ostatnio dostałam wkład, który miał wyrwane dwie napki, a po wyjęciu z pralki stwierdziłam, że ta zjadła go do połowy. I teraz ma pół wkładu ;) A na poważnie spotkałam się już z opiniami, że niektóre pralki bardziej niszczą bambus. To wina bezpośrednio pralki, czy też innych okoliczności?  Spotkałyście się z tym?
A czy PUL można suszyć na słońcu? Idzie lato i słońce coraz mocniejsze, a ja nie wiem czy mocne słońce nie zaszkodzi. Na grzejniku nie wolno go suszyć, a w ostrych promieniach słonka można opalać? Dajcie znać.

A teraz kilka fotek opisanej wcześniej Itti Bitti Tutto (wróciła z prania ;))


Największa opcja

Najmniejsza opcja

Dodatkowa napka dla najmniejszego rozmiaru, zabezpieczona dla większych dzieci

Zapięcie na tą najmniejszą schowaną napkę




Dodatkowa napka odsłonięta do zapięcia. Materiał zasłaniający ją można schować do "kieszonki" w boku pieluszki

Osłonka dodatkowej napki przed schowaniem


Miejsce do wpięcia dodatkowej malutkiej wkładki (kolor napek odpowiedni do koloru napek na malutkim wkładzie)




Regulacja długości większego wkładu (w zależności od wielkości pieluszki)




 

piątek, 14 marca 2014

wielorazówki

Wracamy do tematu pieluch wielorazowych. Trochę już ich używam i mam pewne spostrzeżenia. Poza tym dysponuję już większym stosikiem niż na początku (trochę się rozrósł). A oto on:
A raczej kawałek jego, tu widzimy (od lewej) otulacze i Close Parent AIO, choć zasada ich użytkowania wskazuje na SIO, ale o tym za chwilę.
 

Tutaj natomiast formowanki (część w praniu), od prawej moje HM, po lewej kupione używki.
 
A to wkłady, głównie HM (przekoślawiło mi się to trochę widzę), dwa prefoldy HM i wkładki "sucha pupa" oraz jeden rękawek z PULem. Z tyłu (raczej nie widoczne) kieszonki moje prekursorki pierwsze (chinki), wkłady do nich (mikrofibra) oraz terta.

No i tak pomyślałam sobie, że jak dawniej były "Piątki z Pankracym" - pamiętacie? Tak będą "Piątki z pieluchą", postaram się opisać (co piątek) jakąś z moich pieluch, spostrzeżenia, wady, zalety. Wszystko co zaobserwowałam na ich temat. Może komuś to pomoże w podjęciu właściwej decyzji odnośnie nurtującego nas pytania Co wybrać?

Zaczniemy dziś od pieluch które ostatnio są moim numer jeden. To są Close Parent AIO. Mam ich już 6 sztuk. Co mnie w nich urzekło? No właśnie to czego w nazwie nie widać. Są to pieluszki typu SIO (Snap In One) czyli takie, które po spięciu wkładów razem i dopięciu ich do otulacza tworzą całość, wtedy wystarczy wrzucić na pupkę i gotowe. Close Parent przedstawia swoją pieluszkę jako AIO (All In One) co wskazywało by na wszystko w jednym, czyli pieluszkę, w którą wkład chłonny wszyty jest na stałe w otulacz. O pieluszkach AIO będzie później (choć mam tylko jedną taką i niezbyt udaną).
Co więc jest dobrego we wpinaniu wkładów w otulacz? Jest trochę plusów:
- po przygotowaniu (spięciu w jedno) pieluchy zakłada się ją jak pampers, łatwo w nią złapać uciekającego dziecia
- przy zabrudzeniu wkładów można je wypiąć, a otulacza użyć ponownie (o ile nie został zabrudzony) wpinając inny wkład (jeśli ma się ich więcej) lub wkładając inny wkład chłonny albo tetrę
- po rozdzieleniu zestaw lepiej się dopiera (wkłady lepiej "obracają" się w bębnie pralki
- no i oczywiście w porównaniu do pieluszek AIO dużo szybciej schną, sam otulacz schnie kilka godzin, wkłady zależnie od miejsca suszenia (można wrzucić na grzejnik lub do suszarki) oraz materiału z którego są wykonane schną jakieś kilka do kilkunastu godzin (max czas przy założeniu, że na dworze wilgotno, a w domu nie grzeją grzejniki)
Moje wkłady są zrobione z bambusa (dłużej schną, ale lepiej chłoną). Można mieć też wkład z mikrofibry z powłoką coolmax od pupy. Dzięki zastosowaniu drugiej opcji uzyskujemy szybkie schnięcie wkładów, wrażenie suchej pieluchy dla dziecia, jednak kosztem chłonności (trzeba częściej zmieniać). Dodatkowo dokupić można super chłonny wkład bambusowy na noc (jeszcze nie mam takiego, jedzie do mnie wraz z dwoma wkładami coolmax).
Czym jeszcze charakteryzują się pieluszki CP? Według producenta wystarczają na cały okres pieluchowania, jednak spotkałam się już z niejedną opinią, że dla noworodka się nie nadają, trudno je dopasować, żeby nie było przecieków i nie uwierały maleństwa. Także polecam z czystym sumieniem dla trochę większego dziecka.
Pieluszka złożona w wersję dla noworodka (słodko malutka :))

Największa opcja

Porównanie najmniejszej i największej opcji

A to opcja, której używamy aktualnie

Wkład główny (soaker) wykończony jest gumkami, które zabezpieczają przed wyciekami zawartości. 

Dodatkowo można wpiąć mały wkład (booster), który zwiększy chłonność pieluszki. 

Malutka napka umożliwiająca spięcie wkładów razem (płaska, nie wyczuwalna przez wkład)

Otulacz natomiast ma boczne falbanki (dodatkowe zabezpieczenie przed wyciekiem), 

a cały wykonany jest z wytrzymałego materiału TPU (nie przepuszcza wilgoci, pozwala skórze oddychać), a wewnątrz wykończony przyjemnym minkee (wkłady się nie przesuwają).

Całość wykonana jest z dbałością o szczegóły. Napki do wpinania wkładów zabezpieczone są falbanką, dzięki czemu po wpięciu wkładów wierzch napek nie dotyka skóry dziecka, natomiast przy użyciu innego wkładu same napki nie drażnią maleństwa.

Z dbałości o szczegóły należy jeszcze wspomnieć o tzw. "ślepym" rzepie. Znajduję się on na wewnętrznej stronie z tyłu otulacza i umożliwia przypięcie rzepów na czas prania, żeby uniknąć pohaczenia reszty odzieży w pralce.
 
Tutaj jednak zaczynają się minusy, gdyż ten rzep jest bardzo nietrwały, szybko przestaje trzymać i trzeba korzystać z rzepa brzusznego na czas prania. Poza tym z czasem sztywnieje i wtedy trzeba go usunąć bo drażni maleństwo.
Na tym minusów nie koniec, bo przecież powinnam być obiektywna i nikt nie uwierzy w sielankowy obraz. Minus jest jeden główny, który zmienia przedstawione na początku założenia pieluszki SIO jaką niewątpliwie jest CP. Otóż minkee wszyte wewnątrz może i zwiększa szczelność otulacza, może wzmacnia, może nawet powoduje, że wkłady się nie przesuwają, jednak wszyte "włochatą" stroną powoduje, że niemal w każdym przypadku otulacz jest od wewnątrz wilgotny więc nie można go użyć ponownie, nie ważne z jakim wkładem. Poza tym dodatkowa warstwa minkee powoduje, że otulacz wolniej schnie, jednak nie jest tego ogromna różnica, i tak newralgicznymi miejscami jeśli mowa o schnięciu są zakładki z przodu i z tyłu (te które zasłaniają napki, i pod które można schować końce innego wkładu (jak we flipie, ale o nim później). Obawiam się też, że sama pieluszka na dwulatka na przykład może już być trochę mała. Nam się już zdarzają odciśnięcia przy nóżkach z powodu falbanek w otulaczu. Wprawdzie jak M urośnie to rozepniemy ostatni rząd napek zmniejszających rozmiar, ale czy to wystarczy do końca pieluchowania? No nie wiem. Przecież M nie jest szczególnie pulchnym dzieckiem i ma dopiero 9 miesięcy, a już zbliżamy się do końca możliwości tego zestawu.
Podsumowując. Pieluszka fajnie pomyślana, zgrabna (a zapomniałam napisać, że pupa nie jest bardzo wielka w niej), ładnie się prezentuje, do wyboru piękne kolory, a nawet ciekawe wzory, nawet taki detal jak kolor wkładu został dopasowany do koloru otulacza. Wkłady są chłonne (przynajmniej te bambusowe które mam), falbanki trzymają wszystko na miejscu, a rzepy pozwalają na płynną regulację obwodu pieluszki. Jednak nie polecam dla noworodka i może nie wystarczyć do końca pieluchowania. Dużym minusem, który może zaważyć na wyborze tej właśnie pieluszki może być jej cena, w sklepach internetowych waha się ona w granicach 78-90zł za sztukę. To sporo, zważywszy, że potrzeba ich kilku. Tutaj pomocne mogą się okazać serwisy oferujące pieluszki używane, których cena w zależności od stanu pieluszki waha się od 25-40zł za sztukę.
To byłoby na tyle pierwszego odcinka piątku z pieluchą. Jeśli o czymś nie wspomniałam, lub coś Was interesuje w temacie wielo lub konkretnie Close Parent pytajcie. Może interesuje Was inna pielucha, może ją mam i mogę pomóc, pytajcie.
Tymczasem na zakończenie jeszcze kilka zdjęć mojej białej CP.