poniedziałek, 30 grudnia 2013

Nareszcie w domku

No i jesteśmy. Nie odzywałam się bo w domku zastałam... No właśnie sytuację jaką zostawiłam pogorszoną o górę prania do zrobienia. No i jeszcze tona prania rzeczy, które miałam ze sobą w szpitalu (bo przecież wszystko ze szpitala, nawet jeśli nie było używane, trzeba wyprać) i wszystko w otoczeniu małej bo używała tego w czasie choroby, a jak wiemy zakaźny ten robal, którego miała.
Nawet pościel w łóżeczku niezwłocznie wymienić trzeba było, zanim malutka w nim wylądowała.
Teraz piorę niestworzone ilości rzeczy, wieszam w suszarni (o niebiosa, co bym bez niej zrobiła) i wyprasować będę musiała. No i tu pojawia się problem. Nie wiem czy się wyrobię przed Nowym Rokiem, a jak wiadomo przesąd mówi, że jeśli czegoś nie zrobisz w starym roku będzie się za Tobą ciągnęło przez cały kolejny rok. Kto by chciał mieć góry prania do wyprasowania przez cały rok? No nikt normalny.
Znikam więc, a jak się troszkę lepiej "obrobię" to wrócę tutaj, bo kilka rzeczy jeszcze mam do przekazania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz