piątek, 3 stycznia 2014

Noworoczne postanowienia

Czy macie postanowienia noworoczne? A czy są takie, które powtarzają się co rok? Z pewnością część z Was też tak ma. Ja w tym roku postanowiłam zgarniać szczęście garściami, spędzać jak najwięcej czasu z rodziną i maksymalnie się tym cieszyć, więcej się ruszać, jeść mniej słodyczy. Jak myślicie, które z tych postanowień powtarzają się co rok z marnym skutkiem w realizacji? No właśnie. Tracę już nadzieję, że coś w tej materii da się zmienić.
Jaki Nowy Rok taki cały rok. Znacie to? No to ja już wiem co będę robiła przez cały rok. Otóż... Prasowała będę, a co myśleliście. Ale i bez tej ludowej mądrości to wiedziałam. Nadrabiałam zaległości przez cały dzień w Nowym Roku i jeszcze wczoraj. Trochę udało mi się ogarnąć, ale należy wziąć pod uwagę, że kosz na pranie znów pełny, a zawartość jednej pralki w suszarni czeka na prasowanie. Więc obiektywnie oceniając w ogóle się z tym nie uporałam. Taka specyfika pewnych prac domowych (właściwie większości z nich), nigdy się nie kończą. Taką mam odskocznię od prasowania. Bo przecież takiego prania to oby jak najwięcej.

A wracając do powrotu do zdrowia młodszej M. W Sylwestra zgodził się do nas przyjechać alergolog, żeby wreszcie ktoś jednoznacznie ocenił zmiany skórne, i co więcej, zaradził coś na to.

Wczoraj natomiast była kontrola u chirurga. Wszystko jest w najlepszym porządku. Za jakieś dwa lub trzy tygodnie trzeba będzie wykonać kontrolne badania, ale wygląda na to (żeby tylko nie zapeszyć), że kłopoty mamy za sobą. Sprawa była bardzo poważna, i maleńka sporo przeszła, ale wychodzimy na prostą.
Natomiast starsza M (o której mało było ostatnio, z przyczyn, których się domyślacie) odnalazła strój baletnicy. I tak codziennie jest baletnicą. Dobrze, że chociaż przy wychodzeniu na zewnątrz zgadza się przebierać w "zwykłe" ciuchy.

Ostatnio mamy, też więcej sił, ochoty i czasu na robienie zdjęć. No i to kilka z ostatnich zdobyczy.
Młodsza M w szpitalu nauczyła się w miarę siedzieć. Jeszcze różnie to bywa, zdarzają się wypadki, ale jak na jej choroby, w czasie których nie miała nawet siły unieść główki, to i tak wielkie osiągnięcie.



A na koniec... No niech mi ktoś powie, że dzieci nie są najsłodsze kiedy śpią

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz