Wydawało mi się, że ostatnie przejścia z małą M mnie doświadczyły, nauczyły doceniać wczoraj, dziś i jutro. Jednak nie ma dnia żebym czegoś nie żałowała. I nie chodzi tutaj o to co zrobiłam, ale o to czego nie zrobiłam. A raczej nie doświadczyłam. Żałuję tego, że za mało cieszyłam się i angażowałam, zarówno w pierwszą jak i drugą ciążę. To minęło bezpowrotnie, to czas który nie powróci, a jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Mogłam przecież bardziej cieszyć się tym życiem rosnącym pod moim sercem. Tak samo żal mi porodów, które w obu przypadkach dalece odbiegały od moich planów i wyobrażeń. Cieszę się ogromnie i będę wdzięczna losowi za to, że oba zakończyły się happy endem, ale niedosyt pozostaje. W końcu poród to powinno być wydarzenie mistyczne, duchowe, radosne. Czas przyjścia na świat istoty z naszej krwi i kości, dzieła naszych genów, a nie czas do "odbębnienia" jak wizyta u dentysty. Mieć za sobą i zapomnieć. No i ja nie mogę zapomnieć, ale tego co mogło pójść lepiej, co mnie ominęło. Kiedy widzę w TV te wszystkie szczęśliwe chwile, kiedy tatuś przecina pępowinę, mama przytula maleństwo to aż mnie coś w serduszku ściska, że nie było mi pisane. A tak sobie obiecywałam, że za drugim razem będzie jak powinno. I znów nie było. No, ale jak już wspomniałam, mam za co dziękować opatrzności (czy w co tam kto wierzy). Niedosyt jednak pozostaje.
Tak w duchu dziękowania, doceniania i żałowania trafiłam dziś na przejmujący post na fejsie. Przeczytacie go tutaj. Zbierałam się już niejednokrotnie z zamiarem zgłoszenia się jako dawca, aż teraz dla tego maluszka i wielu innych takich dzieci, postanowiłam to zrobić. Kurcze to mogło być moje dziecko. Aż ciarki mnie przechodzą. No i teraz czekam na deklarację. Pewnie nigdy nie zostanę dawcą, bo statystyki mówią same za siebie, ale przecież muszę spróbować. Mogę uratować czyjeś życie. Gdybym tego nie zrobiła zawsze zastanawiałabym się czy może gdzieś nie umiera mój genetyczny bliźniak. Tego można dopiero żałować. Zastanówcie się nad tym. Do niczego nie namawiam, ani nie zmuszam, każdy postępuje według własnej woli i własnego sumienia, ale ponoć u kresu życia żałujemy nie tego co zrobiliśmy, ale właśnie tego czego nie zdecydowaliśmy się zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz