poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Wiosenny katarek i znalezisko mamy

My dzisiaj w domu bo katar leje się strumieniami. Pogoda ładna, ale korzysta z niej tylko moje pranie (dobrze, że chociaż ono). Jeżeli sytuacja się nie poprawi do jutra będziemy musiały odwołać nasze ćwiczenia w tym tygodniu. Będzie szkoda, ale nie będzie innego wyjścia.
Tymczasem M śmiało baraszkuje po mieszkaniu. Na chwilę nie można się odwrócić bo włazi wszędzie. Jakby w ogóle chora nie była. A jakie super znalezisko zdobyła:






A jak o znaleziskach mowa to zobaczcie co mam:



 
Zdjęcie  przedstawia M ze znaleziskiem, ale ono jest moje ;) Zdobyłam je grzebiąc w szafie. To cała miska chusteczek bawełnianych. Takich z mojego dzieciństwa. Są nawet takie z dziecięcymi wzorami albo z kolorowymi koronkami. Teraz jak znalazł do wycierania kapiących smarów, ale nie mam pojęcia co zrobić z nimi później. Co proponujecie? Czekam na kreatywne pomysły, albo nawet szalone wariacje.

A no i jeszcze jedno. Większej M wczoraj wypadł pierwszy ząb (no trochę mu P pomógł, ale ważne że już go nie ma). To duże wydarzenie. Szczególnie dla M, przeżywała to niesamowicie, dzisiaj od samego rana chwaliła się tym każdemu napotkanemu osobnikowi. Dla mnie to też wielki krok. Dopiero się urodziło moje słodkie maleństwo.

2 komentarze:

  1. Widzę, że M jest w tym samym wieku co moja Lusia i też ma te błękitne oczka, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba w tym samym wieku. Nie dopatrzyłam się u Was kiedy urodzona, ale po "rozmiarze" sądzę że podobnie. Te niebieskie oczka są boskie ale wcale nie muszą zostać niebieskie. Większa M też miała do pewnego momentu niebieskie a teraz ma zielone jak kotka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń