No i pierwszy dzień świąt za nami. Odpoczywacie? Ja dziś wykończona jestem bo pobudka o 4 i cały czas chaos i coś się dzieje. Dla mnie święta wielkanocne są świętami niewyspania.
Ale ja teraz nie o tym. Ziewając wspomnę Wam o ostatnim zakupie, który był prezentem na zajączka dla mniejszej M. Stał się nim niekapek Avent. W związku z jego wygraną w rankingu do, którego Was zachęcałam tutaj (tym samym, dziękuję za udział i pomoc w dokonaniu wyboru) zakupiłam go ostatnio. Na szybko podzielę się z Wami pierwszymi spostrzeżeniami. Otóż:
Najpierw wady, bo zalet jest zdecydowanie mniej jak dotąd:
- gwint kubeczka nie pasuje do innych produktów tej firmy
- nie można podgrzewać napojów w mikrofali
- ciężko go rozłożyć i złożyć mimo instrukcji (z tym można na pewno dojść do wprawy, ale pierwsze wrażenie jest właśnie takie)
- po piciu zawsze zostaje niewielka ilość napoju poza uszczelką i to się wylewa, niby niewiele, ale niekapek nie powinien mi zostawiać mokrych plam na podłodze
- malutkiej się podoba
- choć wyciąga do niego łapki, nie trzyma go samodzielnie, jednak jak ją poję ładnie sobie radzi, kiepsko jest z połykaniem tego co wyleci, bo jak na nią leci zbyt mocno, ale nie zniechęca się i co najważniejsze udaje jej się "wydobyć" cokolwiek z kubeczka (upewniam się, że lovi by się nie sprawdził, bo tam trzeba ciągnąć)
Serdeczne buziaki na ten drugi dzień świętowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz