No i jak? Oglądaliście?
Ja,
tak jak pisałam, dałam radę obejrzeć tylko początek pierwszego z filmów. I
właściwie AŻ, bo jak dla mnie i tyle było za dużo. Wciąż zadaję sobie pytanie Jak można?. Jak matka może tak traktować
swoje bezbronne dziecko? Ale czy trzeba być matką żeby mieć serce? Przecież wystarczyłoby
być człowiekiem. ŻADEN człowiek nie powinien świadomie i z premedytacją
sprawiać ból zarówno fizyczny jak i psychiczny drugiemu człowiekowi. Wiem
wyświechtane dyrdymały. Puste ogólne słowa. Ale ja w nie wierzę. Wierzę, że nie
po to jesteśmy na tym świecie żeby uprzykrzać to bycie innym. A już na pewno
nie dziecku, które świata nie zna i nie potrafi zrozumieć pewnych zdarzeń.
Zresztą ja też nie potrafię tego pojąć. I znów zadam pytanie Jak można? To biedne maleństwo z
pewnością myśli, że tak właśnie ma wyglądać życie, że tak ono wygląda. Płacze,
buntuje się, próbuje komunikować swój ból, ale w końcu się poddaje. I nadal
jest bite. Odwraca się od oprawcy i znosi to co funduje mu matka. Nie powinno się jej w sumie nazywać matką. Tylko jak? Z tego
co wiem i czytałam w komentarzach do tego filmiku kobieta siedzi (bądź
przynajmniej siedziała) a dziecko znajduje się w rodzinie zastępczej. Chciałabym,
choć szczególnie mściwa nie jestem, żeby znalazł się w tym więzieniu ktoś komu
będzie przeszkadzało co zrobiła. Ktoś kto mimo, że siedzi tak jak ona nie
będzie tolerował takiej przemocy wobec bezbronnego maluszka. Wreszcie ktoś kto
będzie wystarczająco silniejszy od niej i choć po części da jej poznać ten ból
i bezsilność którą czuło jej dziecko. Oby też nigdy nie miała pod opieką żadnego
innego dziecka. Oby do żadnego nigdy się nawet nie zbliżyła. Opieka… No właśnie
i tu przechodzimy do drugiego filmiku. Jego nie oglądałam bo nie dałam rady.
Przeczytałam tylko opis. I znów przemoc wobec bezsilnego dziecka. Skąd w
ludziach tyle okrucieństwa. Dziecko zostawione przez rodziców, w jak najlepszej
intencji, z opiekunką. Jak to dziecko pojmowało to co się stało? Czy taki
maluch myśli, że rodzice rękami takiej opiekunki (oprawczyni) tak je traktują?
Czy identyfikuje rodziców z całym zdarzeniem, jako tych którzy zostawili je z
tą kobietą? Jak odbudować poczucie bezpieczeństwa w takim dziecku?
Czy
takie dzieci jako dorośli ludzie będą potrafili odnaleźć się w „normalnym”
społeczeństwie? Czy będą potrafili kochać i czułością odnosić się do drugiej
osoby? Może własnego dziecka.
Z
tego co wiem z komentarzy to owa „opiekunka”, po obejrzeniu filmiku przez ojca,
została przez niego dotkliwie pobita. Teraz siedzi (lub siedziała), a w skutek
obrażeń jest karmiona przez sondę i trwale przykuta do wózka inwalidzkiego. Nie
gwarantuję czy to prawda czy plotka, ale gdyby ktoś zrobił coś takiego mojemu
dziecku to też nie byłabym wyrozumiała. Jeśli ojciec dysponował wystarczającą
siłą fizyczną to jest to możliwe. Czy słuszne? Oko za oko? Jeśli coś takiego
spotyka dziecko, które w pełnym zaufaniu, zostało zostawione kobiecie, która
zastąpić miała rodziców to chyba jestem za. Nic nie jest w stanie odwrócić
zdarzeń, ale kara więzienia jest niczym w stosunku do tego co spotkało to
dziecko.
Ile
jest takich zbrodni na świecie? Ile dzieci w tym momencie cierpi? Ilu ludzi w
chwili kiedy to czytacie znęca się nad najmniejszymi? Czy można ich w ogóle
nazwać ludźmi? Nawet zwierzę nie znęca się fizycznie nad osobnikami swego
gatunku dla zabawy. Tylko człowiek, zwierzę rozwinięte, inteligentne potrafi
zgotować niewinnemu, bezbronnemu człowiekowi taki los.
Raz
w życiu widziałam jak kobieta idąca przede mną chodnikiem szarpała i na siłę ciągnęła
chłopca. Mniej więcej dwulatek nie nadążał przebierając nóżkami za swoją spieszącą
się matką/opiekunką. Ta nerwowo szarpała je za rączkę, ono potykające się i
ciągnięte na siłę. Dramat. Dla mnie szczególny bo nie zareagowałam. Ten obraz z
pewnością będzie mnie prześladował długo. Dlaczego nie pomogłam? Mam do siebie
żal i teraz na pewno starałabym się coś zrobić. Wtedy ta sytuacja była dla mnie
na tyle szokująca, że nie poukładałam sobie tego w głowie w porę. Zanim
zebrałam się w sobie to kobiety i maluszka już nie było. Zamurowało mnie i nie
wiedziałam co miałabym jej powiedzieć. Obawiałam się też konfrontacji słownej,
może nawet fizycznej z rozwścieczoną matką. Trzeba było powiedzieć DOŚĆ!! Mówmy
dość wobec przemocy wobec dzieci. Jeśli najbliżsi nie potrafią ich uchronić lub
też sami znęcają się nad nimi, to ktoś musi stanąć w ich obronie bo same nie
dadzą rady.